Mazda MX-5 Challenge Groß Dölln
Dla prawdziwych fanów motoryzacji, a przede wszystkim marki, Mazda zorganizowała imprezę nazwaną Mazda MX-5 Challenge. Jak sama nazwa wskazuje, impreza skoncentrowana była na chyba najbardziej spektakularnym modelu Mazdy i jednym z najbardziej popularnych roadsterów – modelu MX-5, który panuje na rynku w swojej trzeciej już edycji. Zainteresowanie imprezą przerosło wszelkie oczekiwania, spośród ponad 6 tysięcy zgłoszeń wybrano 600 uczestników. Auto-Fascynacje miały przyjemność uczestniczyć w tej imprezie. Pełna relacja i fotogaleria.
Rzesza fanów modelu MX-5 jest na całym świecie jest ogromna, a sukces modelu bezdyskusyjny. Modelem tym marka chce ugruntować swój pozytywny wizerunek na rynku i zgromadzić nową rzeszę nie tylko młodych jej zwolenników. Impreza „Mazda MX-5 Challenge”, zorganizowana w Niemczech w trzech lokalizacjach, pozwoliła jej uczestnikom w dość oryginalny sposób poznać ten model. Uczestniczyliśmy w kwalifikacjach regionalnych na torze wyścigowym w Groß Dölln, położonym na terenie byłego radzieckiego lotniska wojskowego ok 80 kilometrów na północ od Berlina.
Przygotowano cztery konkurencje, diametralnie różniące się od siebie charakterem, wymagających od uczestników nie tylko umiejętności prowadzenia samochodu, ale także tężyzny fizycznej, a czasem i sporego marginesu poczucia humoru. Aby rozgrzać atmosferę, Mazda przygotowała dla najlepszych 24 uczestników wszystkich regionalnych eliminacji wzięcie udziału w finałowym rajdzie na prawdziwym torze wyścigowym w Hockenheim (Hockenheimring), gdzie na zwycięzcę czekać będzie nowa Mazda MX-5.
Fastest MX-5 Turn – przejazd na czas odcinka z nawrotem.
Pierwsza konkurencja odgrywała się w seryjnych autach na niewielkim torze, wyznaczonym słupkami i składającym się z kilku slalomów, dużego łuku oraz – co było główną atrakcją w tej konkurencji – zbudowanego z pałąków małego kwadratu, do którego uczestnik musiał wjechać przodem i tak też z niego wyjechać. Krótko mówiąc należało zawrócić na mierzącej niewiele więcej niż wielkość auta powierzchni. Biorąc pod uwagę upływający czas i zakaz potrącenia któregokolwiek ze słupków, było to nie lada wyzwaniem nie tylko dla umiejętności kierowcy, ale też jego cierpliwości i wymagało dobrej taktyki. Ta właśnie była jednym z kluczowych elementów sukcesu – każdy z uczestników starał się na swój sposób pokonać tą część konkurencji i nie zawsze odnosiło to dobry skutek. Tematem tabu był zawrót na ręcznym – ze względu na ukształtowanie przebiegu trasy i wielkość powierzchni kwadratu nie miało to żadnego sensu, o czym też z góry informowali prowadzący konkurencję instruktorzy Mazdy.
MX-5 Pulling – przeciąganie auta liną.
Następna konkurencja z umiejętnością prowadzenia auta nie miała za dużo wspólnego. Celem było… przeciągnięcie Mazdy MX-5 liną przez odcinek 20 metrów, na czas oczywiście. Na pokładzie seryjnej Mazdy siedział instruktor. Zasady proste, ale i w tej konkurencji, jak i każdej z trzech pozostalych, liczyła się taktyka. Instruktorzy tego etapu konkursu wyjaśniali, które z taktyk według ich doświadczenia można uznać za najlepsze. Praktyka okazywała się jak to w życiu bywa inna od teorii. Podstawową zasadą w tej konkurencji było trzymanie liny w ciągłym napięciu i ciągnięciu auta małymi, ale regularnymi i stabilnymi krokami. Najlepiej będąc przodem do auta, jako że zapierając się piętami ma się ponoć większą siłę odpychania i lepszą przyczepność. Każdy jednak opracował sobie własną taktykę, jak mu było wygodniej – zarówno uchwycenia liny jak i sposobu odpychania się od podłoża. Konkurencja nieźle dała się we znaki uczestnikom… a to nie był koniec.
MX-5 Open Race – przejazd odcinka na czas w rajdowych wersjach MX-5.
Nadeszła najbardziej sportowa konkurencja imprezy. W przygotowanych do wyczynowego sportu Mazdach MX-5 zamocowano klatkę bezpieczeństwa, specjalne sportowe fotele z czteropunktowymi pasami bezpieczeństwa, wzmocniony silnik i sportowy układ wydechowy oraz wyczynowe zawieszenie, sportowe opony i układ hamulcowy – słowem wszystko to, co z seryjnej i niewinnej mazdy zrobiło rajdowego diabła. Sam dźwięk po odpaleniu silnika powodował wibrację wszystkich narządów wewnętrznych.
Uczestnicy podzieleni w grupy po dwie osoby, startowali wyposażeni w kaski ochronne po specjalnie przygotowanym torze, składającym się z kilku slalomów, paru dłuższych łuków, szybkiej szykany i punktu nawrotowego. Trasa była na tyle przemyślana, aby i w tym przypadku wystawić na próbę nie tylko umiejętności prowadzenia niecodziennego auta, lecz opracowania dobrej taktyki brania zakrętów i punktu nawrotu.
Jazda tą wersją Mazdy nie ma wiele wspólnego z seryjną MX-5. Zarówno pozycja siedzenia, jak i przenikliwy dźwięk silnika już po zajęciu miejsca za kierownicą różnią się tak bardzo od zwykłego auta. Po ruszeniu z miejsca różnic jest coraz więcej. Sama charakterystyka silnika różni się diametralnie między innymi dzięki zmienionemu układowi rozrządu (inny wałek rozrządu) i wymusza utrzymywanie wyższych obrotow silnika, zwłaszcza przy ostrym starcie. Normalne ruszenie powoduje jedynie dławienie silnika. Osiągi różnią się tym samym też diametralnie – przyspieszenie wbija kask w zagłówek wąsko skrojonego fotela kubełkowego. Zawieszenie tak sztywne, iż po poprzednich jazdach seryjną wersją dopiero po kilku ostrych slalomach niedowierzanie znajdujemy granicę przyczepności auta. Szkoda, że przyczepność ta nie była tak doskonała w pierwszej konkurencji! Seryjne auto w porównaniu do tego jest prawie jak łódź na wzburzonym morzu – tak widzę to teraz, choć tak naprawdę w praktyce i seryjne auto jest bardzo przyczepne.
Podczas pierwszych prób czasowych, siedząc jeszcze na miejscu pasażera, nie mogłem powstrzymać się od myśli, że jazda ta to czysta tortura – przeciążenia podczas przyspieszenia, ryk silnika przeszywający każdą najmniejszą komórkę ciała, skrępowana pozycja w ciasnym fotelu oraz brak normalnego konktaktu ze światem zewnętrznym dzięki kaskowi na głowie: to wszystko powoduje, że organizm każdego normalnego kierowcy szaleje, a z nim błędnik i stan umysłu. Po zajęciu miejsca kierowcy nie zmienia się nic, poza błędnikiem – ten w moim przypadku się naprawił, a zgromadzona adrenalina wprowadziła niemal w stan euforii, wzmagającej się z każdym miniętym zakrętem. Szkoda, że ta konkurencja tak szybko się skończyła…
Nie mając zbyt dużego doświadczenia w sportach motorowych, zająłem drugie 2 miejsce w swojej grupie uczestników w niniejszej konkurencji, co było nie lada pozytywnym zaskoczeniem!
Challenger Slalom – slalom tyłem na czas.
Ostatnia konkurencja dnia wymagała od uczesników ponownie niecodziennych umiejętności. Jej celem było pokonanie slalomu… tyłem i na mokrej nawierzchni. Nic trudnego? Tak myślał pewnie niejeden uczestnik, dopóki nie odbył pierwszej próby na torze. Dodatkowym utrudnieniem był obowiązek pozostawienia zamkniętego dachu, co nie poprawiało widoczności do tyłu. Trasa złożona była z dwóch prostych odcinków, na którym ustawiono do slalomu szereg pałąków, oraz punktu nawrotu. Żeby nie było łatwiej nawrót zaplanowany był w prawą stronę, co sprawiało, że kierowca nie miał pojęcia, gdzie znajduje się pierwszy pałąk na prostej powrotnej do mety.
Tylny napęd seryjnych Mazd MX-5 był tutaj (teoretycznie przynajmniej) elementem sprzyjającym. W praktyce okazało się, iż każdy zbyt nerwowy manewr kierownicą mógł zakończyć się obrotem auta wokół własnej osi i utratą tak cennego czasu. W efekcie wielu uczestników tańczyło dość spektakularnie na torze wokół pałąków.
W każdej z konkurencji (poza MX-5 Pulling) panowała zasada – potrącenie któregokolwiek z pałąków kosztowało uczestnika karne 5 sekund czasu, które praktycznie oznaczało kompletne wyeliminowanie z danej konkurencji. Tak więc zrównoważenie i odpowiednia taktyka jak i naturalnie umiejętności prowadzenia auta były czynnikami decydującymi o sukcesie na torze.
Moje wrażenia?
Największym wyzwaniem była konkurencja Open Race, która jednocześnie okazała się generować największą dawkę adrenaliny i wyzwalała najwięcej emocji u uczestników. Jazda na czas sportowo przerobioną Mazdą MX-5 po torze wyścigowym jest niepowtarzalnym przeżyciem, a jej właściwości jezdne poszerzają horyzonty przeciętnego kierowcy i powodują, że albo wykracza to ponad jego wyobrażenie i umiejętności i ma on dosyć po pierwszym okrążeniu, albo wręcz odwrotnie – sprawia olbrzymią radość i chęć kręcenia kolejnych okrążeń. Tak było właśnie w moim konkretnym przypadku.
Drugą pod względem emocji konkurencją był „Fastest Turn” – konkurencja, w której jazda seryjną wersją Mazdy MX-5 w jak najszybszym tępie pozwalała nie tylko zapoznać się dokładnie z autem i jego właściwościami jezdnymi, ale także czerpać mnóstwo frajdy z jazdy. Seryjna wersja okazuje się bardzo zwinna i szybka. Niska i wysunięta daleko w tył auta pozycja siedzenia kierowcy sprawia, że czuje on wyśmienicie auto w zakrętach i doskonale potrafi oszacować jego granice. „Wrzucanie” auta w kolejne zakręty to czysta przyjemność, która spotęgowana może być jeszcze po otwarciu dachu i dodaniu bryzy świeżego powietrza. Uczestnikom imprezy nie było to dane ze względu na regulamin, który zakazywał otwieranie dachu. Jedynie wyczynowe wersje nie posiadały dachu, a jedynie klatkę bezpieczeństwa.
Slalom tyłem po mokrym torze również pozwolił sprawdzić, jak zwrotnym i mimo wszystko stabilnym autem jest MX-5. Kropką nad i imprezy było ciągnięcie auta liną – konkurencja z pozoru bezsensowna, jednak ze względu na ducha rywalizacji i wymuszenie na uczestnikach wysiłku fizycznego była dość humorystycznym i ciekawym przerywnikiem w planie dnia.
Podsumowując, Mazda MX-5 Challenge to impreza, która zrzesza pasjonatów motoryzacji i marki Mazda, podkreśla jej image jako firmy, która przede wszystkim z wielką pasją podchodzi do motoryzacji. Wśród uczestników imprezy zdecydowana ich większość (o ile nie 100 procent) pozytywnie wypowiadała się o konkurencjach i z dawką pozytywnej energii i lekkim smutkiem opuszczała teren toru wyścigowego w Groß Dölln.
Ostateczne wyniki wszystkich eliminacji regionalnych zostaną ogłoszone w późniejszym czasie. Finał odbędzie się 4 listopada 2011 na torze Hockenheimring, a uczestnicy będą ścigać się rajdowymi wersjami MX-5.
Szczególne podziękowania za wykonanie sesji zdjęciowej dla Sylwii Kluczyńskiej.
Galeria zdjęć (foto: Sylwia Kluczyńska)