Volkswagen up! – wersja „move” 75 KM (wideo)
Przejdź szybko do: // video |
Volkswagen już od dłuższego czasu przymierzał się do wypuszczenia na rynek nowego modelu w klasie maluchów, który powtórzyłby sukces modelu Lupo. Tani trick z importem południowo amerykańskiego Foxa jako godnego następcy zakończył się fiaskiem. Czy up! będzie w końcu reprezentował jakość i poziom godny znaczka VW?
Pierwsza prezentacja prototypu modelu up! miała miejsce ponad 4 lata temu na targach motoryzacyjnych IAA we Frankfurcie. Udany koncept spotkał się z ciepłym przyjęciem publiczności. Tym bardziej dziwi dość długi proces rozwoju tego modelu. Z roku na rok marka pokazywała jego kolejne prototypowe wersje, a widoki na seryjną produkcję nadal były kiepskie. W końcu w wielkich bólach oto pojawił się w końcu – nowy up!. Sprawdziliśmy, czy można jakoś usprawiedliwić tak długi okres powstawania tego auta.
Design.
Choć sylwetka auta nawiązuje dość znacznie do pierwszej wersji prototypowej, przód auta nabrał dość charakterystycznego wyrazu. Z jednej strony nawiązuje do marki, z drugiej strony nadaje sporo indywidualizmu i odcina się od jednakowych przodów innych modeli Volkswagena. Duży znak VW zdaje się być noszony z wielką dumą. Auto chce jakby powiedzieć – „tak, to ja, TEN nowy model, tak ciężko stworzony i doprowadzony do perfekcji, który ma zrewolucjonizować rynek motoryzacyjny”. Tył auta również pokazuje coś, czego jeszcze nie widzieliśmy u Volkswagena. Ogólnie sylwetka charakteryzuje się świetnymi proporcjami, nacechowana jest konsekwentymi liniami i przetłoczeniami. Przetłoczenia te, tak charakterystyczne dla up!-a, zarysowują boczną linię szyb i powtarzają się np w linii przednich i tylnich lamp, tapicerki drzwi czy też w wielu innych elementach wnętrza. Czysta linia, nowoczesna i dość surowa może się podobać, lecz znajdą się z pewnością tacy, którzy będą uważać ją za nudną. Zwolennicy stylu VW powinni być jednak usatysfakcjonowani. Nam auto podoba się, w rzeczywistości wygląda trochę bardziej figlarnie, niż na zdjęciach.
Wnętrze.
Volkswagen dość dumnie opisuje up!-a jako auto małe z zewnątrz, lecz wielkie w środku. I tutaj nie kłamie. Jak na tak niewielkie rozmiary (auto jest prawie pół metra krótsze od Polo), samochód ma naprawdę sporo miejsca, zarówno na przednich, jak i tylnich miejscach. Z przodu przestronność jest na poziomie aut o dwie klasy wyżej, dość daleko oddalona od pasażerów przednia szyba potęguje to wrażenie. Z tyłu siedzi się niewiele gorzej, niż w Polo. Dlaczego jednak gorzej? Bo żeby uzyskać taką samą przestronność, co w Polo, trzeba liczyć na odrobinę wyrozumiałości pasażerów z przodu. Ale tylko odrobinę. Wystarczy lekkie odsunięcie foteli przednich do przodu, a z tyłu zmieszczą się spokojnie rośli faceci. A już z pewnością tacy o wzroście ok 1.85 cm. Dość kwadratowa sylwetka auta wyczarowuje na tylnej kanapie sporo miejsca nad głowami pasażerów i ogólne poczucie przestronności. Jedynym minusem jest wsiadanie do tyłu – ale to dotyczy większości aut z jedną parą drzwi. Jedynie Fiat 500 może służyć jako przykład, gdzie lepiej wsiada się na tylną kanapę, a to ze względu na wyższe usytuowanie miejsc siedzących nad ziemią i mniejszą odległość do tylnej kanapy, lecz co też za tym idzie, mniejszą ilością miejsca na niej (i to zdecydowanie, szczególnie nad głowami). Bagażnik wielkością dorównuje prawie temu z Polo, jak na tę klasę auta jest naprawdę duży i pomieści nawet mały podróżny bagaż czterech pasażerów. A co z jakością materiałów? Nas nie powaliła ona na kolana. Z jednej strony wszystko spasowane jest naprawdę porządnie, zaś to, co jest wmontowane, sprawia wrażenie solidności. Sam klang zamykających się drzwi zasługuje na uznanie, słychać solidność wykonania. Z drugiej strony auto ma charakter surowy i sprawia wrażenie pojazdu dla motoryzacyjnych purystów. Ale taki też jest jego cel – up! jest konsekwentny w swoim stylu i nie udaje tego, czym nie jest. Właśnie za to my dajemy mu dużego plusa. Szczególnego szyku dodają montowane za dopłatą lakierowane panele na desce rozdzielczej – wnętrze przypomina wówczas bardziej jeden z korzennych modeli marki – Garbusa. Z resztą Volkswagen po cichu liczy na to, że up! przejmie choć w częsci jego sukces i jego rolę – auta praktycznego dla ludu za rozsądną cenę.
Wyposażenie.
Prezentowana w teście wersja up! „move” reprezentuje pośrednią linię wyposażeniową, zaraz po podstawowej „take” i przed „high”. We wnętrzu dominują w tym przypadku jasne i niepraktyczne plastiki, kierownica jest prosta i sprawia dość tanie wrażenie. Opcjonalne radio i system nawigacji poprawiają funkcjonalność. Tapicerka siedzeń jest dość prosta. Dużo lepiej prezentują się tutaj najbogatsze wersje specjalne „white” i „black”, usytuowane nad wersją „high” – deskę rozdzielczą opiewa lakierowana listwa, kierownica ma lakierowane wstawki i obszyta jest skórą, siedzenia mają przyjemniejszą tapicerkę. W wersjach tych seryjnie mamy praktycznie wszystko – klimatyzację, nawigację, radio, elektryczne szyby itd.
Silnik i wrażenia z jazdy.
Do silnika o pojemności jednego litra o trzech cylindrach i mocy 75 koni mechanicznych i dość skromnym momencie obrotowym, nie przekraczającym 100 Nm, podchodziliśmy z wielkim sceptyzmem. Nadzieją pozostała niska masa auta, poniżej jednej tony. W efekcie auto okazuje się naprawdę wystarczająco zmotoryzowane, biorąc pod uwagę jego przeznaczenie. Umówmy się od razu – zwolennicy szybkiego pokonywania autostrad nie będą w pełni usatysfakcjonowani. Jednak autko i nawet tam zaskakuje dobrą dynamiką i do prędkości ok 160 km/h rozpędza się dość zwinnie. Tak naprawdę to ciężko powiedzieć, czy miasto, czy też drogi pozamiejskie są dla up!-a jego środowiskiem naturalnym. W mieście daje o sobie znać niska pojemność silnika i niski moment obrotowy – ruszanie spod świateł nawet normalnym tempem wymaga dość brutalne traktowanie pedału gazu – jednak tylko przy ruszeniu z wolnych obrotów. Tak modne ostatnio turbiny, dodawane do silników o niskiej pojemności, mogłyby tutaj rozwiązać całkowicie problem. Jednak zaraz po ruszeniu jest wszystko ok – silnik ochoczo wkręca się na obroty i zapewnia pozytywne wrażenia słuchowe. Mimo trzech cylindrów nie jest ani głośny, ani nie dokucza wibracjami. Zwolennicy nieparzystej liczby cylindrów pod maską mogą znaleźć tutaj coś dla siebie. Porównując ten silnik do większego, też 3-cylindrowego motoru tej samej marki o pojemności większej, bo 1,2 litra i montowanej np. w Polo trzeba zdecydowanie stwierdzić, że ta nowa jednostka montowana w up!-ie sprawia o wiele dynamiczniejsze wrażenie.
W następnej częsci testu opisujemy nasze wyniki dotyczące spalania paliwa (kliknij).
Zawieszenie i układ kierowniczy.
Zazwyczaj autka miejskie charakteryzują się dość miękkim, a mimo tego niekomfortowym zawieszeniem. up! ma zdecydowanie miękkie zawieszenie, lecz poziom komfortu, jakie ono zapewnia, predysponuje go do auta także na dłuższe trasy. Mimo, że jest miękko zestrojone, zapewnia dobre i stabilne prowadzenie. Niewielka masa samochodu daje się jednak we znaki podczas silniejszych bocznych podmuchów wiatru – wtedy stabilność prowadzenia jest nieco zachwiana. Układ kierowniczy pracuje odrobinę za lekko, daje jednak poczucie, co dzieje się pod przednimi kołami. Swoje plusy wykazuje za to w miejskiej dżungli, gdzie w połączeniu w niewielką długością karoserii sprawia, iż manewrowanie w ciasnych uliczkach, parkowanie w małych lukach bądź zawracanie nie nastręczają żadnych trudności, wyczarowują wręcz uśmiech na twarzy kierowcy. Tak, zwrotność up!-a to jego zdecydowana zaleta.
Podsumowanie.
Biorąc pod uwagę wszystkie zalety up!-a można z powodzeniem stwierdzić, że wieloletnie rozwijanie koncepcyjnego modelu, zanim został on wprowadzony na rynek, opłacało się. Niewielkie rozmiary zewnętrzne, spore i praktyczne wnętrze, ponadczasowy design, nowoczesny silnik i komfortowe zawieszenie – wszystko to daje poczucie poruszania się dużo większym autem, niż ono jest w rzeczywistości. Niestety jest też jeden minus, i to dość poważny. Poczucie, że mamy doczynienia z o wiele większym autem, znajduje kontynuację w cenniku. O ile podstawowa wersja mieści się cenowo w granicach rozsądku, o tyle po doposażeniu auta w przynajmniej podstawowe elementy jak klimatyzacja i radio, winduje cenę na poziomy znane z aut o klasę większych. Dodajmy do tego tak chwalone przez VW nowinki jak system awaryjnego hamowania (do prędkości ok 30 km/h czujniki laserowe rejestrują, czy przed autem nie pojawiła się żadna przeszkoda i w razie zagrożenia auto automatycznie wyhamowuje) czy też przenośną nawigację Navigon, zintegrowaną z komputerem pokładowym up!-a (wraz z nauczycielem ekonomicznej jazdy), a cena winduje w dość bolesne regiony. Nawet biorąc pod uwagę ilość miejsca w aucie i komfort, jakie oferuje, całość zaczyna budzić wątpliwości. Z drugiej strony otrzymujemy wówczas auto z elementami wyposażenia nie spotykanymi w tej klasie, wystarczająco komfortowe i szybkie za cenę i tak dużo niższą od większego brata z koncernu – Polo. Wszystko jest kwestią potrzeb potencjalnego nabywcy i jego zapatrywaniu się na to, co tak naprawdę wymaga od samochodu. A małe samochody są nie tylko w modzie – mają coraz więcej do zaoferowania i w przypadku up!-a można sobie naprawdę zadać pytanie – czy więcej znaczy naprawdę lepiej?
Serdecznie zapraszamy do naszego materiału filmowego. Wideo z jazd testowych poniżej.
[youtubewd]o2PTHvPg2kk[/youtubewd]
Komentarzy: 2
Pozostaw komentarz
Trzeba się zalogować, aby dodawać komentarze.
Przyjemna i nacechowana rozsądkiem recenzja. Dzięki 🙂
[…] poprzedniej części testu opisaliśmy nasze wrażenia z jazdy nowym VW up!-em. Tym razem skupimy się na zużyciu […]