2013 BMW 116iA
Przejdź szybko do:// galerii zdjęć |
BMW kojarzy się z marką produkującą auta dla kierowców lubiących mieć frajdę z jazdy. Mieliśmy okazję przetestować nowe 116i i sprawdzić, ile BMW tkwi w tej raczej przeciętnie zmotoryzowanej wersji.
Seria 1 to – poza nowym i niedostępnym finansowo dla większości z nas i3 – najmniejsze z aut z logo BMW na masce. Karoseria o smukłych liniach i sportowych proporcjach (długa maska, krótki tył, niska karoseria) może się podobać, choć niektórzy uważają poprzedni model za bardziej BMW-owski. Faktem jest, że nowy model stał się większy, co odczują głównie pasażerowie z tyłu. Wnętrze typowe dla aut marki, przeciętnie przestronne, lecz przytulne i dobrze skrojone, szczególnie miejsce kierowcy jest bardzo wygodne i ergonomicznie urządzone. Pozycja siedzenia pasażerów jest wygodna nawet na dłuższe trasy, dość nisko umiejscowione fotele to ukłon w kierunku bardziej sportowego charakteru auta.
Jakość materiałów we wnętrzu nie pozostawia żadnych życzeń, wszystko tu pasuje i sprawia solidne wrażenie. Instrumenty są przejrzyste, a obsługa łatwa. System iDrive jest intuicyjny i wygodny w obsłudze, za jego pomocą sterujemy mediami i rożnymi ustawieniami pojazdu.
Po uruchomieniu silnika potwierdza się wrażenie jakości – wnętrze jest odpowiednio wytłumione od drgań. Podczas normalnego przyspieszania silnik jest jedynie nieznacznie słyszalny we wnętrzu. Komfort toczenia jest na wysokim poziomie, zaskakująco komfortowo jest zestrojone zawieszenie. Wybiera ono starannie większość nierówności, auto pozostaje przy tym stabilne w zakrętach, co pozwala również na bardziej dynamiczna jazdę. Bardzo udany kompromis, idealny dla osób lubiących mieć przyjemność z prowadzenia, a jednocześnie nie chcących rezygnować z komfortu. Nasz model wyposażony był w 8-biegową skrzynię automatyczną, która zdecydowanie przyczynia się do poprawy komfortu jazdy i zasługuje na szczególne słowa uznania. Zmiana biegów następuje płynnie, nawet podczas nagłych przyspieszeń nie odczuwamy szarpnięć. Podczas manewrowania w mieście reaguje płynnie na ruszanie z miejsca, co w porównaniu z Volkswagenową DSG wypada dużo lepiej. Dla żądnych sportowych wrażeń istnieje opcja ręcznej zmiany biegów za pomocą dźwigni, co dzięki dość szybkiej reakcji daje dodatkowa frajdę, pomijając samą ilość 8 przełożeń, wśród których możemy wybierać. Automatyczna skrzynia ma w BMW jeszcze więcej sensu, jeśli weźmiemy pod uwagę seryjnie montowany przełącznik trybu jazdy. Od Eco pro poprzez Comfort aż do Sport… Dostępne programy wpływają na ogólną reakcję samochodu na ruchy kierownicą i pedału gazu. W trybie Eco pro gaz staje się twardy i oporny, układ kierowniczy bardziej leniwy. W trybie Sport auto bardzo spontanicznie reaguje na dodanie gazu, a biegi zmieniane są o wiele później i znacznie wcześniej redukowane. Jazda na każdym z dostępnych trybów rożni się w znaczący sposób i pozwala kierowcy wybrać odpowiedni do jego upodobań lub potrzeb. Dzięki temu auto może być narowiste jak przystało na BMW, może być tez zaskakująco komfortowe lub oszczędne.
A co z silnikiem? Czy dość skromna moc 136 koni to nie za mało do dodania jedynce nieco skrzydeł, nawet biorąc pod uwagę, że to niewielkie auto? Na weekendowy wypad na Tor Nürburgring jest to pewnie niezbyt wiele, mimo to do codziennej jazdy, nawet tej bardziej dynamicznej silnik ten zdecydowanie wystarcza. Jest elastyczny i nawet przy niskich obrotach ma wystarczającą moc, aby bez kręcenia silnika na wysokie obroty poruszać się komfortowo w mieście bądź zacząć manewr wyprzedzania na trasie. Nie jest to jednak jednostka napędowa, która wprawi kierowcę o zacięciach sportowych w stan euforii. Przyspieszenie jest porządne i jak na tą moc niezłe, jednak obłędne wciskanie w fotel zarezerwowane jest dla mocniejszych jednostek. Mimo wszystko – ktoś kto zdaje sobie sprawę, że kupuje 116i a nie 135i, powinien być ze swojego wyboru zadowolony. Nas silnik pozytywnie zaskoczył, spodziewaliśmy się bardziej topornej maszyny.
Ogólne wrażenia z jazdy? Przede wszystkim komfort. Zawieszenie wybiera gładko nierówności, auto jest przy tym stabilne i nie przechyla się mocno w zakrętach. Siedzenia są wygodne i w wystarczający sposób obejmują ciała pasażerów, także na szybciej pokonywanej serii zakrętów. Dość niska pozycja siedzenia, wysoka linia boczna i panele obejmujące kierowcę tworzą przytulny nastrój i sportowe wrażenie. Silnik nawet podczas pracy na wysokich obrotach jest dobrze wytłumiony. Krótko mówiąc – udany kompromis między komfortem a sportem.
Brzmi to wszystko bardzo optymistycznie, jakby jedynka nie miała żadnych wad. Tak pięknie tez nie jest. Tylna kanapa jest wciąż dość ciasna, a pozycja siedzenia na niej jest leżąca i utrudnia wsiadanie i wysiadanie. Przyczyniają się do tego małe drzwi i ustawione pod płaskim kątem oparcie. Do tego przeszkadza boczne wyprofilowanie oparcia, które żeby wysiąść trzeba dość okrężnym ruchem ominąć, co dla niewygimnastykowanych osób może być na dłuższą metę kłopotliwe. Kolejną wadą jest długa lista wyposażenia dodatkowego, za które trzeba słono płacić, nie wspominając o samej cenie auta.
Poza tylną kanapą, auto jest jednak dość praktyczne. Wystarczająca ilość schowków w kabinie, spory bagażnik, w miarę umiarkowanie zużycie paliwa oraz wspomniany komfort jazdy to argumenty za tym, żeby auto towarzyszyło nam w codziennym przemieszczaniu się po mieście i nie tylko.
Wymienione wady nie zrażą jednak prawdziwego wielbiciela motoryzacji. Ciasna kanapa z tyłu? Nieważne – i tak jadę z przodu, a tylna kanapa przewozi ludzi maksymalnie kilka razy w roku. Wysokie ceny? Za dodatkową dawkę emocji jestem w stanie zapłacić nieco więcej. W końcu auta to mój konik. Patrząc z tego kąta i podsumowując wszystkie wady i zalety – jedynka w testowanej wersji to auto dla kogoś, kto lubi motoryzację i oczekuje od auta czegoś więcej, niż tylko przemieszczanie się bądź nawet ładna sylwetka karoserii. A jednocześnie dla kogoś, kto stoi obiema nogami na ziemi i musi liczyć się jednak z wydatkami. Takie perfekcyjne auto na co dzień dla kierowcy i jego drugiej połówki.